Go To Project Gutenberg

piątek, 8 stycznia 2010

Rozwolnienie dolara 24: indianie atakują



Jeśli to nie jest schizofrenia, to co to jest? Jazda 50 pipsów w dół i zawrót 40 w górę? Indiańska winda to jest kolego. Nawet na Bloombergu pogłupieli i musieli zmieniać komentarze (teraz zmieniają właśnie jeszcze raz). Po co się męczyć. Wystarczy pomyśleć. Po pierwsze, co spowodowało indiańskie odbicie w grudniu, przecież wyraźnie i detalicznie to rozdrabniałem, właśnie na tę okazję. Otóż rajd lolara był wywołany właśnie śmiercią indian, natychmiast posłusznie dołączył się Moody ze swoimi historiami o upadku Grecji, a to już naturalnie posypało lawinę degradacji długu peryferiów europejskich - Hiszpania, Portugalia i teraz UK nawet! Jednym słowem indiańskie odbicie na dzikim zachodzie i upadek Europy. Dolar rulez! Ojro kaput!

Teraz panie bracie okazuje się, że to wszystko ściema była, odbicia ni ma, bezrobocie wcale nie spadło. Czyli dolar nie wzrośnie, czyli spada. Po chwili okazuje się, że ten raport o bezrobociu to on wcale nie jest zły - przeczytaj poprzedni wpis - po prostu jest taki sobie, lekko neutralnie pozytywny. Bezrobocie nie spada, ale też nie wzrasta, za to w eurolandzie dramatycznie rośnie, właśnie stuknęło 10%! Teraz jest ruch powrotny. USA co prawda nie mają mocnego odbicia, ale za to Europa jest w jeszcze gorszym położeniu (ten sam mechanizm co poprzednio). Ameryka ma długi, ale Europa też się sypie (Grecja). Bezrobocie jest wysokie, ale w eurolandzie jeszcze większe! Czyli na koniec dnia wychodzimy na remis, z jednym wnioskiem. Prawdopodobnie rzeczywiście Europa jest spóźniona w cyklu o co najmniej pół roku i wtedy, gdy Stany już odbiją się od denka (jeśli tego nie uczynili), Europa jeszcze będzie leżeć w rozkroku.

Co to znaczy dla naszego lollara? Otóż bardzo wiele cennych rzeczy. Po pierwsze operacja pompierska Benka okazała sie sukcesem tak dalece, że nawet strachy o rychłym upadku Grecji i Hiszpanii razem wziętych nie pociągnęły lollara zbyt wysoko, raptem na .700. Kiepścioszka. Po drugie Benjamin właśnie zapodał, że nie jest winien żadnej bańki, nic nie dmuchał i mogą mu wszyscy nadmuchać. Będą niskie stopy tak długo, jak to potrzebne do ożywienia trupów. Innymi słowy jesteśmy w krainie czarów i boli nas niewiele w tej sprawie, że komuś się to nie zgadza. Tak ma być, bo tak być ma (i będzie). Benio locuta, causa finita (America perdita). Zwolennicy jakiegokolwiek zacieśnienia, jak choćby Hoenig z FED Kansas, który już nawet nie po kryjomu ale w primetimie "krzyczy", że stopy trzeba podnieść do 3,5-4%, inaczej inflacja się pięknie wymknie. Krzycz pan dalej, Benek nie słyszy. Zresztą taki jest plan od początku. Drukujemy. Jeśli liczysz na to, że pociąg z bondami sie zatrzyma, jesteś w błędzie. Prognoza MS zostanie wykonana z nawiązką.

Co zatem z lollarem? Żegnajcie się z rajdem, do chwili pęknięcia w Europie (a ono nastąpi jak amen w pacierzu, Stark i Angela nad tym pracują). Do tego czasu marzenia o short-squeezach są raczej przesadzone. Znowu oczekiwania zezowatego wzięły w łebek (tak to jest, nawet ja nie doceniam Benka), choć przynajmniej mam tego świadomość (i ostrzegam z góry).

Na koniec graficzne podsumowanie, bo nic nie cieszy artysty jak piękny obraz. Wygrzebał z czeluści Stoje i patrze.



Poddam hasło: commercials. W grudniu, jak kazali Moodyemu głosić upadek Grecji właśnie nakupili rekordową liczbę putów na lollarze. Jeśli zechcesz sprawdzić, to tak jakoś zawsze wychodzi, że banki wygrywają, a tyle samo w opcjach fundusze przegrywają. Taki ładny, symetryczny wykres, aż cieszy prostotą. Poprzednie maksimum pochodnych było oczywiście na górce, więc można wróżyć nawrót.

© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut