Go To Project Gutenberg

niedziela, 28 lutego 2010

czytanka zezorro Banks Bet Greece Defaults on Debt They Helped Hide

czytanka zezorro Banks Bet Greece Defaults on Debt They Helped Hide


Banks Bet Greece Defaults on Debt They Helped Hide

Posted: 27 Feb 2010 07:59 AM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

sobota, 27 lutego 2010

czytanka zezorro New Home Sales Tank 11.2% for January 2010

© zezorro'10 dodajdo.com

piątek, 26 lutego 2010

czytanka zezorro Ukraine's Problems Have Only Just Begun

czytanka zezorro Ukraine's Problems Have Only Just Begun


Ukraine's Problems Have Only Just Begun

Posted: 26 Feb 2010 09:27 AM PST

European Economy Risks Decoupling From Global Recovery as Deficits Balloon

Posted: 26 Feb 2010 07:37 AM PST

Greek PM says worst fears confirmed on economy

Posted: 26 Feb 2010 05:18 AM PST

Breaking The Bank Of England: A Possible Sequel

Posted: 26 Feb 2010 05:18 AM PST

Now Greece heads for junk status as...

Posted: 26 Feb 2010 04:48 AM PST

BOŚ: Możliwe okolice 4 zł za euro

Posted: 26 Feb 2010 04:23 AM PST

Interview with Madoff Hunter Harry Markopolos

Posted: 26 Feb 2010 04:17 AM PST

Goldman Sachs faces Fed inquiry over...

Posted: 26 Feb 2010 04:16 AM PST

Madoff's aide arrested for fraud

Posted: 26 Feb 2010 04:14 AM PST

A Grεεk bank run smackdown

Posted: 26 Feb 2010 01:45 AM PST

Prawda: China To Purchase Half of IMF's Gold

Posted: 25 Feb 2010 12:14 PM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

Eurokryzys oczami UBS


Tak się składa, że na skrzynkę z donosami wpadł raport UBS na temat oglądanego właśnie na ekranach CNBC greckiego kryzysu strefy euro. Szwajcarscy bankierzy zgadzają się z moją diagnozą, że euro wcale nie ma ochoty się rozpaść, bo nie taki jest zamiar i plan, ale - co ważniejsze - nie taki jest interes.

Grecja jest pierwszym z ogniw suboptymalnej unii walutowej, w której kryją się kraje o strukturalnych przewagach konkurencyjnych, czyli tzw. jądro unii (północ) oraz strukturalni słabeusze, czyli peryferie. Jednostkowy koszt peryferii nieustannie rośnie, czyli ich konkurencyjna słabość, innymi słowy strukturalna nierównowaga wobec centrum, narasta. Konieczność zmian instytucjonalnych była jasna już w chwili powołania strefy euro do życia, co objawia cytat z Romano Prodiego z r.2001. Strefa euro jest w obecnej postaci - właśnie z racji strukturalnej nierównowagi północ-południe - w oczywisty sposób niestabilna i wymaga politycznej naprawy. Ze słów Prodiego wynika, iż zmiany te nastąpią dopiero w efekcie nieuchronnego kryzysu i oto mamy właśnie ten kryzys.

Pytanie, jake instytucjonalne zmiany czekają euro, aby się nie rozpadło, znalazło już na tych łamach odpowiedź - harmonizacja fiskalna. Oczywiście nie przyjdzie to łatwo, ale skoro euro ma przetrwać... Na marginesie dopowiadam, że taki jest tylko plan i twierdzę, że choć euro się nie rozpadnie, rozszczepi się zamiast się zharmonizować, a światłe zamysły długofalowych europlanistów wezmą w łeb. Południe nie odda suwerenności fiskalnej, chyba żebym się mylił. Swoją drogą łatwo tu o pomyłkę, bo projekt jest kontynentalny i epokowy. Poprzednia unifikacja monetarna (centralna jednorodna waluta i polityka monetarna oraz fiskalna) odbyła się w r.1933 w kraju o istniejącej, mocnej unifikacji politycznej i militarnej. O jakości politycznej i militarnej spójności eurostrefy, dla przeprowadzenia unifikacji fiskalnej, jestem jednoznacznie negatywnego zdania, nie dlatego, iżby nie była pożądana, tylko dlatego iż nie pojawi się organicznie, czyli nie powinna pojawiać się wcale, bowiem twory sztuczne to potworki i powinny zdychać, zanim powstaną, co oszczędzi biednym niepotrzebnych rozczarowań. Niech szczerbaty nie rzuca się na suchary.

Raport pokazuje na przykładach dwóch kryzysów walutowych - USA 1933 oraz Czechosłowacji 1993 - jak nieoptymalna unia walutowa może się rozpaść (i ewentualnie odbudować).



UBS euro-kryzys
© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 25 lutego 2010

czytanka zezorro Euro's Next Battleground: Spain

czytanka zezorro Euro's Next Battleground: Spain


Euro's Next Battleground: Spain

Posted: 25 Feb 2010 05:19 AM PST

Grecki tydzień

Posted: 25 Feb 2010 05:12 AM PST

Raport nieruchomości goldfinance - luty 2010(format doc)

Posted: 25 Feb 2010 04:58 AM PST

This posting includes an audio/video/photo media file: Download Now

Concerns grow over China's sale of US bonds

Posted: 25 Feb 2010 01:54 AM PST

America Declares Recovery Dead. Get Ready for a Dip

Posted: 24 Feb 2010 03:14 AM PST

The World Economy Has No Easy Way Out

Posted: 24 Feb 2010 03:11 AM PST

Climate Science Morphs Into Fraud

Posted: 24 Feb 2010 03:10 AM PST

Bankruptcy Comes to China

Posted: 24 Feb 2010 03:06 AM PST

World Cools Toward Warmists

Posted: 24 Feb 2010 03:05 AM PST

Gazprom: Essence of Energy Curse

Posted: 24 Feb 2010 03:05 AM PST

Volcker Rule Being Deep Sixed

Posted: 24 Feb 2010 02:28 AM PST

© zezorro'10 dodajdo.com

delicje 24.02

Bookmarks

Bookmarks

Concerns grow over China's sale of US bonds
Con Con Surprise, No Surprise
Włochy zrobiły więcej niż Grecja, aby ukryć stan swoich finansów publicznych - Pangalos
German Lawmaker: State Aid To Greece Legally Impossible
Greek Police Fire Teargas At Protesters In Athens
U.S. New-Home Sales Unexpectedly Fell to Record Low
U.K. Pound May Tumble With Premature Tightening of Fiscal Policy, UBS Says
Protests have spread to Spain El Pais
Nationwide strike paralyzes Greece WSJ
Saxo Bank FX Monthly jan.10 (pdf)
Saxo Bank: Co czeka dolara w 2010 roku?
Prawo sprzyja wierzycielom
Wydawcy gazet szukają pieniędzy w necie
Złoty traci i może jeszcze stracić
Maleje liczba optymistów na rynkach...
Jest decyzja RPP w sprawie stóp...
Wracają obawy o drugie dno
Długie ręce Jaruzelskiego
Sensacyjny raport: Polska wyprzedzi Niemcy
Przyczyny kryzysu - wywiad z prof. Johnem Taylorem
Bernanke denerwuje Wall Street
Przecena akcji może potrwać dłużej
Komentarz Piotra Kuczyńskiego:...
A Starved Beast & The Bankruptcy Boys
The Next Generation of Capitalism Begins Now
Goldman Exposed in a Secret AIG Doc
Death of U.S. Capitalism: The Final 10 Scenes
Maybe Milton Was Right About Euro
Euro Will Face Bigger Test Than Greece
Inside Look of a Mossad Operation Gone Awry
Preparing for an Israeli Attack on Iran
America Declares Recovery Dead. Get Ready for a Dip
The World Economy Has No Easy Way Out
Climate Science Morphs Into Fraud
Bankruptcy Comes to China
World Cools Toward Warmists
Gazprom: Essence of Energy Curse
Volcker Rule Being Deep Sixed

© zezorro'10 dodajdo.com

środa, 24 lutego 2010

delicje czytacza



Zapraszam do publikacji i wymiany waszych ciekawych lektur poprzez mechanizm
zakładek delicious.
Moje konto jest tu: delicious zezo

Najciekawsze rzeczy będą codziennie publikowane w formie prasówki.
Godzina pozostaje do ustalenia. Treść zależy od was, będzie to, co sami
zaproponujecie, rzeczy naj: ważniejsze, istotniejsze, ciekawsze.

Wstawianie czytanych/polecanych tekstów jest dziecinnie łatwe, najlepszy
mechanizm jest w applecie firefoksa Delicious Bookmarks 2.1

Po prostu klikasz prawym klawiszem i link dodaje się magicznie do twoich
zakładek.

Aby to działało, musicie swoje ciekawe linki udostępniać/propagować
oraz dać mi adresy waszych kont, skąd można je po/wybierać. W szczegółach
wszystko wyjdzie w praniu.

© zezorro'10 dodajdo.com

czytanka 24.02.10 en



America Declares Recovery Dead. Get Ready for a Dip
The World Economy Has No Easy Way Out
Climate Science Morphs Into Fraud
Bankruptcy Comes to China
World Cools Toward Warmists
Gazprom: Essence of Energy Curse
Volcker Rule Being Deep Sixed

© zezorro'10 dodajdo.com

Kraj więdnącej wiśni



Oto krótka prezentacja tezy, dlaczego Japonia w swojej deflacji zmierza do powoli do nieuchronnej zapaści, na obrazkach. Ponad 220% długu publicznego - przy najniższym oprocentowaniu na świecie - nie stanowi rzekomo problemu. Wszystko do czasu. Demografia jest nudna, jak klasyczna bankowość. 3-3-3-3. Wkłady na 3%, kredyty na 3+3%, trzy wnioski kredytowe dziennie maksimum, na lunch i golfa o 3. Podobnie nudne i łatwe do przewidzenia są demograficzne zjawiska.

Japan - Past the Point of No Return - By Vitaliy Katsenelson


© zezorro'10 dodajdo.com

poniedziałek, 22 lutego 2010

Czy Angela wykupi Grecję?



Jak pisałem ostatnio, jasnym dla wszystkich, jak słońce nad Adriatykiem, jest iż euro z powodu greckiej tragedii, przepraszam - farsy, się nie rozpadnie. Nie po to pokolenia euro- socjo- oraz biurokratów się trudziły, żeby toto się teraz ni z gruszki ni z pietruszki rozleciało. Skoro pozwolono, żeby Grecy tak pracowicie sobie 120% długu nastukali przez ostatnią dekadę, że teraz o własnych siłach z dołka się nie wygrzebią, to przecież nie na darmo. Nie można pozwolić, żeby zmarnował się taki kryzys (zgadnij czyje to słowa).

Z drugiej strony wiadomo, przynajmniej ludziom jako tako zorientowanym w nastrojach niemieckich, że jakiekolwiek zaangażowanie finansowe Niemiec wprost w ratowanie krajów peryferyjnych, jest dziś wykluczone. Pogłoski rozpuszczone przez Spiegla w piątek, iżby doszło do porozumienia na szczeblu brukselskim i już była gotowa wysmażona propozycja zrzutki w wysokości 25 mld ojro, są - mówiąc wprost - wyssane z brudnego niemieckiego palucha. Ministerstwo finansów natychmiast oficjalnie zdementowało pogłoski, co samo w sobie jest dobitnym świadectwem nastrojów w rządzie. Nic nie zostało ustalone. Nie żebym miał złudzenia, owszem giełdy się podniosą w poniedziałek, a ojro ładnie w piątek o 16 zjechało o 60 pipsów. Sygnalizuję tylko, że to nie jest koniec zabawy w udawanie Greka, a jedynie koniec początku.

Jak sygnalizowałem, Niemcy mają w parlamencie ekspertyzę Bundesbanku, zakazującą jakiejkolwiek pomocy finansowej innym członkom eurolandu, jako sprzeczną z traktatem. Jeśli rząd przeforsuje jakieś nadzwyczajne pomocowe rozwiązania - co jest politycznie dziś niewykonalne, zwłaszcza w świetle równowagi koalicyjnej oraz majowych wyborów w NRW - sąd najwyższy je zwyczajnie przewróci (a są już takie orzeczenia). Czas chyba uświadomić sobie, że oprócz typowej pazerności i przysłowiowego lenistwa Greków jest jeszcze jeden finansowy pewnik w Europie, mianowicie weimarska alergia Niemców na dług. Bolesna hiperinflacja, narzucona Niemcom traktatem wersalskim, odbiła się tak silnym piętnem, że niosą go kolejne pokolenia i nie chcą wcale zapomnieć. Przysłowiowa niemiecka oszczędność jest całkiem świeżej daty i nazywa się pryncypialne odrzucanie nadmiernego zadłużania. Niemcy są całkowicie odporni na inwazyjny kredyt, co można sprawdzić na wykresach europejskiej hossy budowlanej, która - o cudowny losie - całkowicie ominęła Bundesrepublik. Nie ominęła za to niemieckich banków, będących w awangardzie amerykańskiego subprime w osobie DB oraz wsród najaktywniejszych kredytodawców na hiszpańskim i greckim wybrzeżu. Wyjaśnienie tego dualizmu jest tylko jedno - alergia weimarska i mieści się nie w skarbcu bankowym, ale pod czaszką (co nie przeszkadza wcale zarabiać).

Skoro już wiemy, że Niemcy mają niezłomne postanowienie nie dokładania do darmozjadów, jak pisał zezowaty oraz Handelsblatt, a czemu zaprzecza Spiegel, a co jest niejako genetycznie zakodowane w niemieckich mózgownicach (i chwała im za to), to rozejrzyjmy się dalej. Otóż dla rozjaśnienia mroków niepewności warto zauważyć piątkową wypowiedź mojego ulubieńca, szefa międzynarodówki socjalistycznej oraz euroregionu Grecja, pana Papandreou (uwaga - ma ułańskie fantazje poprzez przodków z rodziny Mineyków), który dla ostudzenia atmosfery z poważną miną przypomniał, że Bruksela miała dość czasu, aby zauważyć że Grecja przekracza dozwolone limity zadłużenia i przez lata tolerowała je bez protestów. Brzmi to na polski tak: nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi? Grecy przez co najmniej dekadę uprawiali kreatywną księgowość, ale winna jest oczywiście Bruksela, że czepia się dopiero teraz. Powinna była zgadnąć wcześniej (tu oczywiście ;) w Brukseli kretyni nie siedzą).

Papandreou wie naturalnie doskonale, że jego słowa w uszach berlińskich oraz frankfurckich brzmią jak najbezczelniejszy bluzg. Zyg-zyg. Ukradłem ci portfel niemiecki palancie i co? Zyg-zyg. Faszyści okupowali nasze gaje oliwne, zyg-zyg. Zapłacicie w końcu. Po co ta ostentacja? Domyśl się, jeśli potrafisz. Dla mnie jest jasne, że Papandreou świadomie podgrzewa atmosferę do czerwoności, mówiąc Niemcom, że muszą dawać kasę, bo się unia rozpadnie. Kłopot w tym, że Niemcy kasy nie dadzą, bo nie mogą, to znaczy ci co chcą, to nie mogą, bo ci co mogą, nie chcą. Nie ma takiej Angeli i takiego Axela. To zresztą Papandreou i wszyscy inni papowie z greckiej tragifarsy wiedzą też doskonale, więc akcja będzie wartka.

Grecka groteska nabrała właśnie nowego wymiaru, gombrowiczowskiego. Nie zmienia to oczywiście faktu, że endgame jest jasny - peryferia oderwą się na dobre. Druga możliwość, do której dążą ukrycie i wspólnie animatorzy, a mianowicie oddanie suwerenności fiskalnej i harmonizacja podatkowa, czyli euro-kołchoz, pod groźbą zamieszek właśnie i upadku rządu, nie przejdą choćby z powodów już rozpoczynających się festynów ulicznych. Co prawda jest na ich końcu także wariant siłowy, ale - przynajmniej w mojej ocenie - to nie jest ten historyczny moment. Jedno jest pewne, to jest ten kryzys, wystarczy przeanalizować słowa pana P, a zwłaszcza - co za zbieg okoliczności - ich timing oraz kontekst. Papa idzie całkiem spokojnie na zwarcie, co daje mu ostre punkty na ringu wewnętrznym oraz posuwa sprawę finansowego niewolnictwa na ringu centralnym.

© zezorro'10 dodajdo.com

Złotopolscy odc. 2



Czas na posumowanie ankietki z cyklu co mi zrobisz jak mnie złapiesz.

Czy polskie rezerwy złota są fizycznie za granicą
tak 91 (53%)
nie 17 (10%)
nie wiem 46 (27%)
to bez znaczenia 15 (8%)

Przeszło połowa z nas ma świadomość, że nasze rezerwy złota, jakkolwiek były niewielkie (sto ton to w istocie niewiele), znajdują się poza naszą jurysdykcją. To w sumie dobra wiadomość, bo - jak widać - są miejsca, gdzie zbierają się polskojęzyczni "tubylcy", którym gazety nie mogą nijak zrobić wody z mózgu. Zaledwie co dziesiąty respondent/ka twierdzi, iżby polskie sto złotych ton leżało w skarbcu NBP. Nie leży. Czas pozbyć się tych złudzeń. Co czwarty respondent/respondentka twierdzi iż nie wie. Czas najwyższy, aby się dowiedzieć. Niech przeczyta poprzedni artykulik oraz polinkowane teksty, posprawdza i się dowie, skoro jeszcze od zezowatego nie wie.

O tych, dla których nie ma to znaczenia - a jest ich o dziwo zaledwie mniej niż co dziesiąty - nie wypowiadam się, bo najpewniej rzeczywiście to żadnego znaczenia nie ma, bo i tak będzie to, co będzie. Wskazuje na to zresztą poniższe opracowanie Złota wojna firmy Reburn Partners sprzed dwóch lat.

Redburn Partners Gold is Money and Nothing Else

© zezorro'10 dodajdo.com

środa, 17 lutego 2010

Rozwolnienie dolara: short squeeze?

Powiadają, że ostatnio zawarto rekordową liczbę opcji put na eurusd, czyli że spekulanci masowo zakładają, że euro spadnie wobec dolara. Łatwo można zgadnąć, jakie są po temu przyczyny, wystarczy zerknąć na biogram pana Papandreou, zacnego przewodniczącego Międzynarodówki Socjalistycznej (:0) zdziwko?). Zazwyczaj tak jakoś jest, że jak wszyscy coś wiedza, to okazuje się to nieprawdą. Stąd oczekiwanie na załamanie trendu wzmacniającego dolara i wymuszenie zamykania spekulacyjnych pozycji na dalsze osłabienie euro (short squeeze). Wykres zaprzecza tym przypuszczeniom całkiem wyraźnie.



Po pierwsze nie ma żadnego short squeze na eurusd, co widać po stromiźnie wykresu. Są za to piękne potwierdzenia na short-squeeze w drugą stronę, czyli wymuszane zamykanie opcji na spadek dolara. To jest odwijanie carry trade na dolarze, uruchomionego na fali taniego pieniądza ratunkowego z FED. Co ciekawe, proces ten prawdopodobnie się jeszcze nie zakończył, a to z powodu strukturalnej słabości strefy euro, obnażonej przez Grecję.

Wykres potwierdza prawidłowość poprzedniej prognozy usdeur i - co więcej - podwyższa ocenę względnej siły dolara. Miał on obecnie wypoczywać w kanale ESE(east-south-east), a najwyraźniej ma ochotę na ENEE(east-north-east-east). O odwracaniu i short squeezach w drugą stronę nie ma żadnej mowy.

Green shoots?
Greece shits.
© zezorro'10 dodajdo.com

niedziela, 14 lutego 2010

Hopelessly devoted to EU






© zezorro'10 dodajdo.com

piątek, 12 lutego 2010

Procent złota w złotówce



Nie będzie o złocie, ani o zawartości cukru w cukrze. Będzie o sile złotego, która to teraz pobije eurasa z grecką grypą wskazującą na odmianę hiszpanki i będzie na koniec roku ojro po trójaku. Otóż nie tak szybko.

Jak łatwo sprawdzić, nasza chwilowa siła bierze się z przepuszczania zadłużanych pieniążków (nowe emisje euroobligacji) oraz transferów unijnych przez rynek forex. Ktoś spyta: no dobrze, ale ile procent ma ta siła w złotówce? Proszę bardzo, oto miś.



Mniej więcej od trzeciej dekady listopada '09 ma miejsce wyraźne oderwanie złotego od koszyka naszych sąsiadów - korony i forinta - skutkujące obecnie ok. 5% aprecjacją. Oznacza to, że na obecną chwilę parytet złotego wobec koszyka CEE powinien wynosić ok. 4,20 eurpln. Oczywiście taka sytuacja może trwać miesiącami, zanim nastąpi powrót do średniej - a łatwo zauważyć, że zawsze następuje. Właściwe pytanie brzmi: kiedy ustąpią przyczyny obecnego umocnienia złotego wobec walut sąsiednich. Wówczas osłabienie złotego odbędzie się na zasadzie sprężyny, automatycznie. Rachunek jest prosty: sprężyna naprężona o 5% wybija w drugą stronę o 5% po zwolnieniu, razem zarobek 10%. Zauważ, że waluty koszyka bardzo ładnie do siebie "przylegają", to nie przypadek. Występują między nimi silne korelacje handlowe i kapitałowe, więc utrzymywanie dysparytetu w dłuższym okresie jest niemożliwe.

Obecny kryzys strefy euro może nas cieszyć (jeśli w ogóle) tylko w dłuższym terminie. Chciałbym przypomnieć, że wszelkie zawirowania na peryferiach odbiją się na CEE w ten sposób, że z dnia na dzień zniknie finansowanie. Co gorsza, Grecja na przykład, ale także Hiszpania, są zaangażowane w finansowanie CEE. Kłopoty Grecji uderzą więc w nasz rejon przez centrum (euro), ale także z peryferiów bezpośrednio. W dłuższym okresie wszelako procent złota w złotówce gwałtownie rośnie, bowiem suwerenność fiskalna i monetarna sprawia - właśnie poprzez płynny kurs walutowy - względną odporność na szoki eurostrefy. Nawet jak Grecja odpadnie, złoty spokojnie będzie trwał. Spójrzmy na to z tej strony. Wódka, jak mawia klasyk Jan Kłos, zawiera co prawda ponad połowę wody, ale jak poniewiera, a zwłaszcza polska?



© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 11 lutego 2010

Gips w rysunkach



Warto wrócić i przypomnieć sobie, co naprawdę dzieje się z Grecją. Przed kilkoma dniami napisałem, że jest dno obligacji, zima dla akcji. Dzisiejsza aukcja 30-latek w USA pokazała skandalicznie słaby popyt i mocno rosnące oprocentowanie - dobijamy do 5%. To jeszcze nie powód do zmartwienia. Powodem do zmartwienia jest, że załamał się rynek obligacji korporacyjnych - spadek obrotów o 90%! Wzrost rentowności obligacji jest faktem i to jest ten moment. Winda startuje.

Teraz co z Grecją. Wszystko było pięknie wyłożone w listopadzie, na obrazkach, a jakże. Przypomniało mi się, bo na tych obrazkach Ivandijski właśnie indianom tłumaczy, gdzie jest koń trojański i piękna Helena... Jeśli nie chce Ci cię czytać, to trudno... Scenariusz długu według SocGen




© zezorro'10 dodajdo.com

Świnie w gipsie



Mamy świńskiej grypy ciąg dalszy. Klasyczna tragedia grecka zamienia się w komedię pomyłek. Euro i giełdy spokojnie na te wieści zwisają w Europie. Co z tą Grecją? Nie może z gracją coś postanowić konkretnego? Chyba nie, wśród dymu opon. Przyjaciele we Frankfurcie też na niewiele się zdadzą, bowiem - choćby bardzo nawet chcieli - ECB nie może wprost przejąć greckich długów. O ile politycznie sprawa wyglądała na możliwą, koledzy komisarze dali popis, że ho-ho. Wydali komunikat, że będą dalej wspierać i popierać, ale Grecja musi sobie radzić sama. Gdyby jednak przyszło co do czego, to będą bronić jedności, jak niepodległości... Kiedy Grecja już o pomoc poprosi... Bo przecież jeszcze nie prosiła.

Żeby była jasność. Niemcy nie wezmą udziału w tej pomocowej akcji, co to rzekomo może nastąpić, kiedy już będzie miała nadejść. Nie wezmą, bo ekspertyzy z ich parlamentu wyraźnie o tym mówią. Traktat z Maastricht expressis verbis zabrania pomocy finansowej państwom - członkom unii walutowej, za wyjątkiem tzw. siły wyższej - kataklizm, wojna, epidemia. Nic takiego nie ma miejsca - chyba że toto jest właśnie ta świńska grypa, odmiana hiszpanki - i Grecy nie dostaną od Unii eurocenta specjalnych pożyczek, przynajmniej oficjalnie, czego dopilnują Niemcy (o chwała teutończykom za ich weimarskie lęki, lubię ich solidność). Potwierdza to koszmarny dzisiejszy komunikat Komisji Europejskiej, jeśli się wczytać.

Co to znaczy dla PIIGS? Ano bardzo dużo, choć niby niewiele. Po pierwsze zrobił się GIPS. Tak. Najpierw leci Grecja, potem Włochy, Hiszpania... Będzie efekt domina, bo eurokraci właśnie dowiedli, że nie są w stanie niczego ustalić po ludzku. Niczego. Owszem, były do tego wstępne sygnały w week-endowych konferencjach w Inquit (Kanada) i Australii. Nic nie ustalono i nic nie da się ustalić, bo euro nie ma suwerenności fiskalnej. Z powodów politycznych tej suwerenności nie nabierze, chyba że koleżeństwo doprowadzi do takiego zawału, że państwa narodowe poproszą dobrowolnie o demokratyczny centralizm ministerstwa finansów z siedzibą we Frankfurcie, o.Bruksela. Może taki jest plan. Tymczasem euro spokojnie i nieubłaganie dryfuje w kierunku rozerwania strefy walutowej, o czym pisałem przed rokiem (Keine panik - kurs na wschód). Hardcore unijny, czyli Francja i Niemcy nieubłaganą siłą lawinowo narastającego ciężaru długu peryferiów (wzrost oprocentowania obligacji), zostanie oderwany.

Grecja to jedynie przygrywka, rozgrzewka można powiedzieć. Mówi się, że za panicznym wzrostem oprocentowania stoi nasz ulubieniec i jego CDS na wypłacalność Grecji. Ulubieniec, czy nie, oczywiste jest, że ktoś będzie próbował, tak jak w przypadku wyrwania funta przez Sorosa. W kolejce czekają Włochy i Hiszpania, które mają gorsze wskaźniki od Grecji. Jej podatność polega na tym, że ma mocne związki zawodowe i jest jasne, że nie dopuszczą one do redukcji wydatków - właśnie trwa strajk generalny. Pozostał test Komisji Europejskiej. Ta dziś koncertowo przerżnęła, więc ogłaszam spełnianie się prognozy dla GIPS. Teraz nie ma już zwyczajnie innej możliwości.

Nie dziwi zatem reakcja eurodolara, który dziś – zamiast odetchnąć – dalej spada. W tym roku Euroland musi wyemitować 2200 mld euro długu. Tyle jest deficytów do pokrycia za pożyczone. W porównaniu USA wyglądają jak baranek - mają zaledwie 1600 mld dol. deficytu. Po dzisiejszym kursie to około dwukrotnie mniej. Co gorsza, euro nie jest prawdziwą walutą rezerwową, bowiem – jak pokazuje właśnie przypadek Grecji – nie ma suwerenności fiskalnej, gdyż Frankfurt nie może zmusić Aten do ograniczenia deficytu, ani podniesienia podatków. Oznacza to w dłuższym terminie podniesienie rentowności euroobligacji. Złośliwi Niemcy, którzy dziś się cieszą z upokorzenia komunistów w Atenach, całkiem niedługo będą mieli problem rosnącego kosztu pożyczek, na który będzie jeden ratunek – odcięcie peryferiów. Być może nastąpi to nawet w tej kolejności, tzn. odszczepienie twardego jądra na skutek działań Berlina, a nie - upadłości Grecji, jak domyślnie się zakłada. Tak się bowiem składa, że spadająca jak gips od ściany wiarygodność GIPSI podważa wiarygodność całej unii walutowej i wszystkich jej członków, choć nierównomiernie i nie jednocześnie.

Na tym wszystkim Polska może wyjść do przodu, bowiem mamy cały czas suwerenność fiskalną i monetarną, ale przedtem musielibyśmy przestać słuchać rysiów-zbysiów i całej reszty karanych niekryminalistów i na tym zarobić, a do tego trzeba mieć kiepełe.

© zezorro'10 dodajdo.com

Gaz do dechy. 100 na liczniku



Dla motłochu jest spektakl komisji cmentarnej, w której świadek Rychu (kolega Zbycha - załatwimy Rysiu na 90%) prosi o wykluczenie Wassermana i rzuca retoryczne pytanie - czy posłom nie jest za niego (Wassermana) wstyd. Bo przecież powinni się wstydzić, że prześladują uczciwego biznesmana od jednorękich, a Wasserman zamachnął się nawet na jego godność i wiarygodność, bo go nazwał "kryminalistą". Jak by na wiarygodność nie patrzeć, to Rysiu całkiem prawomocnie został niedawno skazany za korupcję i jest na warunkowym zawieszeniu kary. Ot, polska specyfika, Rywin przy cmentarnych to prawdziwy kryształ, potrafił chociaż godnie milczeć.

Tymczasem jak pisze wp

- Rząd w środę w obiegowym trybie przyjął uchwałę zatwierdzającą umowę gazową z Rosją - podał Graś cytowany przez TVN CNBC.

Chodzi m.in. o zwiększenie dostaw gazu do Polski, przedłużenie obowiązywania umowy gazowej oraz o rozliczenia za tranzyt gazu przez Polskę na zachód Europy.

Uchwała rządu zatwierdza przygotowane w grudniu porozumienie międzyrządowe dotyczące dostaw gazu z Rosji do Polski. W sprawie dostaw gazu 27 stycznia porozumiały się Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo i rosyjski Gazprom Export. W środę obraduje Rada Nadzorcza Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), której zarząd ma przedstawić porozumienie z Gazpromem sprzed dwóch tygodni.

Minister skarbu Aleksander Grad mówił w środę w radiowej Trójce, że przyjęcie protokołu międzyrządowego i umowy między spółkami będzie jednoczesnym procesem.

- Kluczowe obecnie są uchwała Rady Ministrów i zgody korporacyjne. To będzie miało miejsce w środę. Potem wicepremier Waldemar Pawlak będzie dopinał kwestię ostatecznego podpisywania tych dokumentów - powiedział Grad.

W środę 27 stycznia PGNiG zawarło w Moskwie porozumienie z Gazprom Export w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,2 mld m sześc. rocznie oraz przedłużenia ich do 31 grudnia 2037 roku. Porozumienie dotyczy też rozwiązania spornej kwestii zaległych należności Gazpromu z tytułu tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Polski. Resort skarbu wycenia je na ok. 80-90 mln dolarów. Osiągnięto kompromis, w wyniku którego PGNiG zabezpieczyło tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Polski do 2045 r. oraz otrzymało upust cenowy, który zrekompensuje rosyjskie zaległości.


Zupełnie odmiennie sprawę długu rosyjskiego sprawę widzą na przykład gazownicy, ich omówienie znajdziesz na przykład u Ściosa.

Rosjanie domagają się bowiem, by opłaty były jak najniższe, i kwestionując taryfy zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki, już od czterech lat nie uiszczają w pełni rachunków za usługi EuRoPol Gazu ustalanych według polskich taryf. Dług Gazpromu z tego tytułu wynosi 410 milionów dolarów, czyli ponad 1,2 miliarda złotych.


Powiedziałbym istotna rozbieżność w rachunkach, ale skoro sam Pawlak mówił, że został przed świętami wprowadzony w błąd (odpowiedzialne osoby zostały już zwolnione), to może ten marny miliard złociszy już znalazł dom, a na kampanię - jak znalazł.

Cisza, spokój, a my mamy kontrakt stulecia na najbliższe 27 lat - 100 miliardów - przyklepany. Gaz do dechy.

© zezorro'10 dodajdo.com

środa, 10 lutego 2010

Zezowaty scenariusz



Zezowaty scenariusz na najbliższe 30 dni. Odbicie zasięg 2320, spadek 2020, duże odbicie - złudzenie zanegowania odwrócenia trendu zasięg 2300-2400, zwałka 1750. Rozumowanie stojące za tym jest na obrazkach od SiP.

{SiP} teraz dopiero zaczyna się zabawa w usa na sp500, teraz poznamy siłę byków:



Warszawa





© zezorro'10 dodajdo.com

poniedziałek, 8 lutego 2010

Kozacki ataman





© zezorro'10 dodajdo.com

Uncle Sam ma wielką depresję 2



Swego czasu pisałem o depresji Sama. Teraz dołączam kilka wykresów z prezentacji na stronie Federal Reserve Bank of Minneapolis.













Jesteśmy w depresji. Co dalej?

Dane potwierdzają, że ocena sprzed prawie roku była trafna. Obecnie zaczynają to dostrzegać giełdy i rynek obligacji, czyli zasilanie gospodarki. Co one mówią? Wydaje się, że pokazują dno obniżania kosztu kredytu, czyli początek ery podwyższania kosztu pieniądza. Potwierdza to obserwację z rynku obligacji skarbowych, które sygnalizują od jesieni poziomowanie. Mimo stóp banku centralnego efektywnie obniżonych do zera, koszty pożyczkowe rządu - z racji jego nienasyconej żarłoczności i ciągle puchnącego deficytu - nie chcą dalej spadać i zaczynają rosnąć. Obligacje 10Y kosztują dziś ok. 4%, odrobinę więcej obligacje firmowe - 4,9%. Należy uznać, że 30-letni cykl taniejącego pieniądza właśnie się kończy.

Obligacje korporacyjne potwierdzają odwracanie trendu obligacji, jednak nie oczekujcie gwałtownego skoku. Wyobraźcie sobie tylko jak wielkie przepływy towarzyszą zawracaniu okrętu liczonego w bilionach. Obligacje korporacyjne dochodzą do dna - mówią - z racji ożywienia. Potrzeba pieniędzy na sfinansowanie nowych przedsięwzięć. Błąd. Nie widać inwestycji, bo jest nadprodukcja mocy wszystkiego. Za to jest efektywne wyciskanie z rynku, ponieważ rządowe obligacje są pewniejsze - i jest ich ogromna ilość.



Na wykresie pięknie widać fazy kryzysu: uderzenie Lehmana i praktycznie zawał rynku długu (jesień 2008), nawrót drugiej fazy kryzysu po awaryjnej akcji w styczniu 2009 i stopniowy powrót do normalności od marca 2009 do stycznia 2010. Kluczowe jest zrozumienie idealnego pokrywania się fazy hossy giełdowej ze spadającym oprocentowaniem obligacji firmowych. Otóż hossa była spowodowana zatrzymaniem deflacyjnej destrukcji kapitału, przez nadzwyczajne zastrzyki, tanie pożyczki itd. Kiedy warunki finansowania firm przestały się poprawiać (przestają spadać koszty pożyczek), nie ma warunków do hossy giełdowej. Stąd ta zbieżność. Obecnie nie widać żadnej możliwości do poprawy warunków finansowania firm. Rentowność jest ograniczona z dołu choćby przez obligacje rządowe, a te - z racji apetytu Tima Geithnera w najbliższych kilku latach - nie rokują na spadek oprocentowania, wręcz przeciwnie. Co mówi zatem obrazek? Dno obligacji, zima dla akcji.

© zezorro'10 dodajdo.com

sobota, 6 lutego 2010

ZłotoPolscy odc.1


Tytuł zapowiada dłuższą serię, którą przeczuwam. Zainicjował ją panika swoim dążeniem do absolutu. W związku z udaną akcją "poparcia" internautów dla akcji założenia cenzury - hazardzista ocenzurowany - przez pięknego Donalda, proszę o wsparcie akcji paniki, bo będzie ono konieczne. Piękny Donald chciał wprowadzić do cmentarnej ustawy o hazardzie tzw. rejestr stron niedozwolonych, czyli potocznie ujmując - cenzurę prewencyjną. Już się prawie udało, już nawet zapowiedziano konsultacje społeczne, a jakże - w internecie. Pech chciał, że konsultacje internauci ze stoickim spokojem olali, natomiast równolegle w ramach akcji prewencyjnej przeciwko cenzurze uruchomili dziesiątki stron z petycjami do wymownego 13-godzinnego premiera, z których poczęli słać maile do MSWiA, UKE, Sejmu, URM i kogo tam jeszcze . W rezultacie piękny Donald - po konsultacjach - doszedł do przekonania, że naród, mimo jak najlepszych intencji zmian ustawy o hazardzie cmentarnym, nie chce prewencyjnej cenzury, zbyt podejrzliwy jest - jak wiadomo niesłusznie, boć wszyscy bandyci na cmentarzach są ułomni, jednoręcy przecież, to i cenzura byłaby jednoręka. Rezygnacja z planu nastąpiła jednak dopiero po ostrej walce, bo bez niej, oprócz już skręconej ustawy o bandycie - przepraszam, hazardzie - mielibysmy jeszcze jednoręką cenzurę. Za moich czasów na takich zawodników mówiło się, że są mądrzejsi niż ładniejsi.

Zauważcie opór minfin przy udzielaniu informacji oraz zakrywanie się tajemnicą bankową i bezpieczeństwem państwa. Zważcie też, że rząd od dwóch lat nie odpowiada na interpelacje - ignoruje - międzynarodowego gremium, zajmującego się drażliwą politycznie kwestią restytucji niektórych finansowych składników mienia państwa przedwojennego, zagrabionych w czasie wojny, a konkretnie 139 ton złota. Sam fakt dwuletniego braku odpowiedzi na monit jest dyplomatyczną gafą, grożącą międzynarodowym skandalem (sprawa dotyczy dyskusji wielostronnych), ale jest wysoce symptomatyczny dla kwestii polskiego złota w ogóle. Nie jest to w zasadzie zaskoczeniem, bowiem sytuacja wygląda na wysoce niezręczną. Nasze rezerwy są Londynie. Choć nadal są nasze - teoretyczne - można nimi swobodnie dysponować, bowiem znalazły się poza naszym zasięgiem, zostały wypożyczone. Teoretycznych rezerw mamy więcej, bowiem 139 ton należy nam się od Niemiec, ale - zajęci załatwianiem nowych automatów do gry przy nekropoliach - to jak wiadomo powszechnie smutne miejsca - nie mamy czasu odpowiedzieć na namolne pisma prawników nam to złoto wciskających. Gdybyśmy bowiem nacisnęli Angelę w tej sprawie, mogłoby się okazać, że ona sporo złota ma we Frankfurcie, ale chwilowo zostało wypożyczone. W ub.r. podczas wizyty w Waszyngtonie, kiedy okazało się, że Niemcy nie poprą amerykańskich nacisków na powstrzymanie budowy gazociągu północnego, że w ogóle nie poprą parcia NATO na wschód (Gruzja, Ukraina itd.), Obama kazał jej przekazać na lotnisku, przed odlotem, że Stany nie zgadzają się na repatriację niemieckich rezerw złota, przechowywanych w wyniku wojny w USA (!). Wszyscy coś mają, ale przy bliższym oglądzie okaże się, że większość zaledwie ma mieć.

Tak jest i ze sprawą polskich rezerw. Mamy mieć odpowiedź od NBP. Zobaczymy, co z niej wyniknie. Tymczasem kombinujcie nad stroną rozsyłającą petycje po Sejmie...

Teraz jak to z tym złotem jest naprawdę

NBP w ramach odbudowy normalnego systemu finansowego zakupił za czasów prezesury Hanny Gronkiewicz-Waltz kilkadziesiąt ton złota, podwyższając ich objętość do 103 ton. Tyle widnieje na bilansach NBP, ostatnie widziałem za r. 2007 i jestem pewien, że nic się nie zmieniło, bowiem nic nie ogłoszono. Polska ma zatem ok. 100 ton kruszcu zasobach centralnego banku, co stanowi mniej niż 5% rezerw, zatem jest to z punktu widzenia stabilności walutowej nadal kwota marginalna. Do pewnego stopnia.

Z początkiem w. XXI Polska zawarła wysoce korzystne umowy o przechowywanie rezerw złota z konsorcjum banków kruszcowych, polegające na leasingu (wypożyczeniu) kruszcu, oczywiście za opłatą, które jest o tyle korzystne, że przynosi niewielki, bo niewielki, ale dochód, w odróżnieniu od kosztów, czyli straty netto z rezerw. Niczego bankier tak nie lubi jak straty właśnie. Mamy zatem zerokosztowe opcje przechowania złota i od razu przypominają się zerokosztowe opcje walutowe.http://zezorro.blogspot.com/2009/03/bron-masowego-dojenia-czyli-opcje-la.html I słusznie, bowiem ten leasing to jest umowa pochodna, opcyjna.

Potwierdza to odpowiedź v-ce minfin Nenemana na interpelację o rezerwy w 2005 roku, która była dostępna w indeksie gógla jeszcze latem, obecnie wyszukiwanie mnie nie doprowadziło do skutku, ale potwierdzam, że czytałem i istnieje. Kto chce, niech szuka. 100 ton jest w leasingu dla nieokreślonych banków, na "korzystnych" warunkach. W bilansie NBP złoto nadal figuruje.

Co to jest leasing

Warto zwrócić uwagę na dwie postaci leasingu: operacyjną i kapitałową. Różnią się tym, że w pierwszej nie kupujemy towaru (prawa), ale jedynie prawo jego użytkowania (i opcję wykupu), a w drugiej - przeciwnie, kupujemy towar od razu i dajemy finansującemu opcję odbioru. W przypadku złota mamy zatem leasing operacyjny, bowiem Polska cały czas - tak jak i inne suwerenne podmioty na międzynarodowym rynku kruszców - pozostaje właścicielem swej rezerwy.

Gdzie jest to złoto

Pani Waltz, kupując złoto, wcale go nie przywiozła do sejfów NBP, bo nie miała takiej potrzeby. Nabyła kruszec na LME w jego magazynach, a świecące sztaby, których stała się w imieniu Polski właścicielką, nie drgnęły ani o milimetr i dalej leżą w tym samym miejscu (albo i nie). Przytłaczająca większość operacji w kruszcach odbywa się właśnie w ten sposób, bez fizycznego przeładunku sztab, zmienia się jedynie właściciel kwitu. Mówimy o tzw. złocie fizycznym. Oprócz niego jest jeszcze cały ogromny rynek tzw. papierowy, który składa się z opcji na złoto, czyli umów pochodnych do rynku pierwotnego - jak zobaczyliśmy już częściowo oderwanego od fizycznej dostawy. Nikt o zdrowych zmysłach nie przeładowuje przy każdej transakcji ton kruszcu i nie wozi go ciężarówkami. Owszem, od czasu do czasu, takie zdarzenia mają miejsce, jak choćby przy przeniesieniu bliskowschodnich rezerw do nowo utworzonego centrum w Dubaju.

Mamy zatem złoto polskie, zakupione w Londynie i tam przechowywane, na koszt polskiego podatnika.

Co powiedział Neneman

Otóż pan Neneman powiedział w skrócie, że umowy na przechowywanie złota są bardzo korzystne, bowiem - w miejsce kosztów - generują dochód z rezerw. Drugie, co powiedział, że polskie rezerwy, poza kilkoma tonami w skarbcach NBP, są przechowywane przez konsorcjum wyspecjalizowanych banków, a zatem są w Londynie.

Jak działa opcja zerokosztowa

Sprawdziliśmy, jak może wyglądać leasing i dochodzimy do tego jak może być skonstruowana korzystna zerokosztowa umowa magazynowo-leasingowa.
Nazwa leasing oczywiście wprowadza w błąd, bo złota Polska nie sprzedaje. Cały czas jest jego właścicielem, przynajmniej tak zgodnie twierdzą ministrowie finansów i prezesi NBP. Według ich wiedzy Polska cały czas ma 103 tony złota w rezerwach, z tego prawie 100 ton w zagranicznych bankach kruszcowych, na korzystnych warunkach, bez kosztów magazynowych. Za co więc Polska dostaje wynagrodzenie, pokrywające z naddatkiem koszt magazynu, ochrony i ubezpieczenia?

Co sprzedaje ZłotoPolska

Otóż Polska sprzedaje opcję na swoje złoto, a konkretnie banki-strony przechowują polskie złoto na specyficznych warunkach, polegających na odstąpieniu od własności konkretnych sztabek na rzecz udziału w puli złota magazynowego. Druga rzecz to możliwość operowania przez magazyn kruszcem na zasadzie właścicielskiej, czyli opcja kupna i opcja sprzedaży (z jakimś periodycznym rozliczeniem ad calendas graecas - nomen omen insolventi). Korzystna umowa leasingu oddaje władanie magazynem operatorowi, który wedle uznania może handlować naszym kruszcem na swój rachunek (opcja wypożyczenia) może wypożyczać stronom trzecim za wynagrodzeniem (opcja kupna na określony czas oraz sprzedaży na określony czas).

W skrócie, magazynier może swobodnie dysponować naszą własnością, tak jak swoją, przyrzekając, że w określonym terminie się rozliczy. Gdy przychodzi ten termin, to - znając życie - zostaje on automatycznie przeniesiony na kolejny. Zwróć uwagę, że cały czas jesteśmy właścicielem naszego kruszcu, tylko że teraz nie jest to konkretna sztabka, ale któraś z wielu podobnych w magazynie, a dodatkowo - przez pewne okresy czasu, oczywiście za wynagrodzeniem - wszystkie te sztabki mogą być wypożyczone. Przez cały ten czas oczywiście pozostają naszą własnością. Kłopot w tym, że nigdy nie wiemy dokładnie gdzie są, ani które to one są. Ot, zagmatwana tajemnica opcji. Nic trudnego. Wystarczy pomyśleć.

Milton Friedman przekonywał, że nie ma darmowych obiadów. Otóż to. Za co nam płacą bankierzy? Za prawo żonglowania naszym złotem. Oczywiście zezowaty niezłomnie wierzy, że nieprzerwanie mamy prawie 100 ton złota w Londynie i nawet na tym zarabiamy. Mamy to złoto, tylko nikt dokładnie nie wie, które to sztabki, a jak zażądasz audytu, to wskażą Ci pierwsze z brzegu. To nie jest jednak klasyczne posiadanie. Mamy coś, w czego istnienie mocno wierzymy, czyli - jak mówi Friedman - wierzymy w darmowy obiad. Wiara kosztuje. Dlatego przewiduję spory opór przy ujawnianiu prawdziwej postaci posiadania rezerw złota, które okazują się - jak zawsze w historii - malowanymi na złoty kolor kwitami depozytowymi konsorcjum bankowego, które to z kolei posiada wszystkie niezbędne certyfikaty bezpieczeństwa, audyty i ubezpieczenia na świecie.

Friedman miał rację, co łatwo sprawdzić, a naiwniacy - po kilku sutych obiadkach - przez resztę życia chodzą głodni.

hansklos: Goldbug czyli niemoralność
o złocie w senacie
niezalezna.pl: 139 ton przedwojennego złota
Czy Polska ma złoto
http://dwagrosze.blogspot.com/2009/12/wyglada-na-to-ze-kolejny-20-letni.html
2 gr: Kto wierzy w złoto
Panika2008: Mail do minfin



© zezorro'10 dodajdo.com

czwartek, 4 lutego 2010

Śmierć indian wg modelu



Jutro wyjdzie od dawna oczekiwana cykliczna rewizja danych o miejscach pracy (miesięczna)w USA i będzie tragiczna: -800 tysięcy. Na szczęście nie dotyczy sytuacji obecnej, tylko sprzed roku. Jakie to ma znaczenie dla nas obecnie? Dwojakie. Po pierwsze ukazuje regularny mechanizm fałszowania danych, wbudowany w statystykę, która - jak mawiał d'Israeli - jest najwyższym rodzajem kłamstwa. Po drugie, kończy pewną hałaśliwą "polemikę" na tych łamach zupełnie jednoznacznie. Poprzednio wskazywałem na - potwierdzone empirycznie z małym opóźnieniem - systematyczne zaniżanie statystyk bezrobocia poprzez przesuwanie faktycznie bezrobotnych do kategorii nie poszukujących, którzy z niewielkim opóźnieniem pojawiają się w innych zestawieniach pracowniczych, na przykład EUC (emergency unemployment compensation).

Istnieje drugie poważne źródło systematycznego zaniżania statystyk bezrobocia, którym jest wadliwe przy zmianach koniunktury - jak otwarcie przyznaje samo Bureau of Labor Statistics - tzw. birth/death model. Wbrew nazwie nie dotyczy eutanazji indian, ale pewnej sztuczki obliczeniowej, która szacuje liczbę nowo tworzonych miejsc pracy ze statystyk zakładanej/likwidowanej działalności gospodarczej. Szacunki te są w okresie recesji trwale zaniżone, zatem będzie konieczna ich rewizja w przyszości. Jutrzejsza rewizja za marzec 2009 powinna wynieść -824 tysiące. Ukazuje to skalę zafałszowania danych o bezrobociu. Zobacz na obrazkach (Miszka ze stron Bloomberg - tu jest interaktywna symulacja).





Jak dobitnie pokazuje obrazek dolny, systematyczna różnica między modelem (estymata wpisana do bieżącej statystyki), a rzeczywistością, jest coraz większa (coraz więcej trzeba dodać w miesięcznej statystyce bezrobocia). Oprócz kilkusettysięcznej armii indian, którym kończy się zasiłek (300-500 tys.) mamy zatem jeszcze drugą armię, liczącą nawet 800 tys. (na miesiąc). Wychodzi na to, że bieżące statystyki bezrobocia, o czym pisano tu wcześniej, przypominają plebiscyt idio-tele, skoro dane o bezrobociu, w których zwolennicy powrotu koniunktury widzą sukces, gdy bezrobocie wzrośnie o 50 tysięcy miesięcznie, a w rzeczywistości (po korektach) o milion.

Obrazki dedykuję bolszewickim koneserom manipulacji i polecam źródło danych - Bloomberg. Gdyby faktycznie byli tak biegłymi ekonomistami, za jakich się uważają, zauważyliby, że w czasie kiedy pisałem o wątpliwościach ze statystykami bezrobocia w Stanach, wiedza o tym przechodziła już do mainstreamu. Oszczędziliby sobie beznadziejnego ataku szczerbatego na suchary. Do skutecznej propagandy trzeba mieć prawdziwą wiedzę, a nie wiarę, bowiem liczby nie kłamią, trzeba je tylko umieć czytać.

© zezorro'10 dodajdo.com

muut