Go To Project Gutenberg

sobota, 22 września 2012

Wydrukuj mi kałacha

-
- Wydrukuj mi kałacha.
- W kolorze?
- W naturze, skala 1:1.
- Do dekoracji do happeningu?
- Nie. Do strzelania.


No pięknie. Zezowaty zwariował na cacy. W sumie nic dziwnego, skoro nic się na zielonej Wzrostowsko-Matolskiej wyspie nie zgadza, nawet tabliczki na grobach prawdziwych bohaterów, ogłaszających strajk z wysokości wózka akumulatorowego. A może się właśnie zgadza, skoro dla potrzeb filmu zasilonego kradzionym przez Amber Gold wrócił na bramę nawet znienawidzony, acz wiecznie żywy Lenin?

Tu muszę cię drogi Watsonie rozczarować, bo pewien młody zdolny student z Ameryki właśnie zebrał przez internet 20 tys.$ potrzebne do realizacji Wiki Weapon Project. Tyle potrzeba do zakupu drukarki 3D i legalnego stanowiska do projektowania CAM w przestrzeni. Na takiej drukarce (ploterze trójwymiarowym) można na poczekaniu wydrukować niemal dowolne detale, a małe urządzenie tego typu można już nabyć poniżej 10 tys.$ (czego to ludzie nie wymyślą!)

Można także narysować i wydrukować z komputera działającego kałacha i - jak widać - najwyższy czas spróbować. Projekty sprawdzonych prototypów będą wywieszone za darmo w internecie, więc niebawem każdy szczęśliwy posiadacz plotera 3D oraz internetu na tej udręczonej przez okupującą oligarchię oraz zaludniające ją stada planecie, będzie mógł w zaciszu domowym sobie kałasza wydrukować i nawet z niego postrzelać.

Tu mniej odporni mdleją, bo co prawda zezowaty nie zwariował, ale coś jeszcze gorszego - propaguje terroryzm i nielegalne rozpowszechnianie broni. I tu kolejne rozczarowanie Watsonie - ja tylko informuję, bo i czas najwyższy. Co ci z tego, że nawet uratujesz swój majątek, jeśli byle ospowaty wyrostek będzie mógł ci wszystko zabrać, a w nagrodę za posłuszeństwo na twoich oczach zgwałcić ci córkę, tylko dlatego, że będzie trzymał w garści naładowaną spluwę? On i ty wiecie, że wybierzesz życie - swoje i bliskich - i oddasz na prośbę ospowatego z radością wszystko. Nie liczysz chyba, mam nadzieję, na dzielną milicję, bo ta jest od ganiania kibiców, staruszek z kwiatami i pilnowania cmentarzy.

Czas najwyższy zastanowić się, o co chodzi z tą bronią, bo przecie nie na darmo skończono właśnie akcję konfiskaty broni długiej w Australii. Pozbierać i zniszczyć kilka milionów sztuk broni od prywatnych posiadaczy na kontynencie (kangury mają własny kontynent - pamiętasz jeszcze z geografii?) to naprawdę zadanie nie w kij dmuchał. Ale się bez większego beczenia baranów odbyło, więc oczekuj niebawem konfiskaty broni krótkiej, boć od ręki skokowo wzrosły włamania i rozboje, więc trzeba będzie zdelegalizować wszystko. I naturalnie także u jankesów, bo przecie jakaś sprawiedliwość między braćmi musi być. Nie mówili nic u Durnioka ani u Liza, prawda? A to znaczy Watsonie, że właśnie tym się trzeba zająć, a nie oglądaniem "Jak oni rzygają".

Nie mówili też pewnie o tym, że przed kilku laty założone (dla zwalczania terroryzmu oczywiście) amerykańskie MSW (ministerstwo bezpieczeństwa wewnętrznego - DHS to się nazywa) zakupiło w tym roku 500 mln szt. amunicji 1/2 cala (czyli karabinowej) hollow point, po polsku rozrywającej dum-dum. Co prawda jest ona zabroniona przez konwencję genewską do stosowania podczas wojny, jako wyjątkowo niehumanitarna i zabójcza, ale policja to nie wojsko, prawda? Pozostaje odgadnąć, po co im na łebka populacji po kilkanaście sztuk tej amunicji, przecież nie do strzelania na wiwat chyba, jak myślisz?

Na przyspieszenie działań delegalizujących broń prywatną wskazuje spektakularna rzeź dokonana w Kolorado na premierze kinowej nowego filmu o Batmanie. Pewien uzdolniony student (to już drugi w tej historii, nie zapominajmy o studentach i nigdy o studentkach, to nasza przyszłość) tak bardzo przejął się historiami Batmana i Rambo, że - w sposób całkiem nie zauważony przez otoczenie - przedzierzgnął się na potrzeby tej krwawej premiery, podczas której w ciągu kilku minut miał dokonać z broni maszynowej rzezi kilkudziesięciu widzów, ze spokojnego, ambitnego i wrażliwego studenta w krwiożerczą bestię, wyposażoną w profesjonalny sprzęt używany przez komandosów, za - bagatela - kilkadziesiąt tys.$, aby po kilku minutach od zdarzenia znaleźć się całkiem nieprzytomny od narkotyków, za kierownicą samochodu z zapalonym silnikiem, na parkingu, kilka kroków od wejścia do kina. Jakim trzeba być uzdolnionym studentem, żeby w biegu z bronią wciągnąć ścieżkę długości wstęgi wokół stadionu narodowego i paść dokładnie w chwili odpalania startera samochodu?

Jakie dodatkowe zdolności szybkiego uczenia się trzeba posiąść, żeby niezauważenie zaminować swoje mieszkanie w tak sprytny sposób, że każda próba wejścia do niego skończyłaby się spektakularnym wysadzeniem budynku? Saperzy rozbrajali pułapkę przez kilka dni i stwierdzili, że była to robota profesjonalisty. No cóż, wypada potwierdzić, że zdolną mamy latoś młodzież, profesjonalną pełną gębą. Wypada uzupełnić, że u nas państwo także zdało egzamin, bo Polska ściśle podąża za światowymi trendami militarno-zbrodniczej mody młodzieżowej, na co wskazuje choćby przypadek generała Szumskiego i dr. Wróbla.

Dlaczego przypominam podejrzanych synów i ich prominentnych ojców? Już wyjaśniam. Ojciec wielce uzdolnionego kinowego zabójcy i pirotechnika dzień po masakrze miał zaplanowane zeznania przed komisją senacką na temat udziału wielkich amerykańskich banków w ujawnionym procederze manipulacji stóp procentowych LIBOR, bowiem jest zasłużonym pracownikiem wywiadu wojskowego (i specjalistą od finansów).

Oczywiście to wszystko przypadki, ale skądinąd klasyk twierdzi, że przypadków nie ma, są tylko znaki. Inny prominent polityki stwierdził wprost, że nic nie zdarza się przypadkiem i jeśli miało miejsce, to zostało zaplanowane. Jeśli wygląda na przypadek, to znaczy, że wydarzenie zaplanowano starannie. Aby pogodzić rozbieżne, jak zez zezowatego, opinie śpieszę postawić oczywistą diagnozę. Dla każdego biegłego w czytaniu znaków, poza analfabetami, jest jasne że operację w Kolorado przeprowadzono niestarannie i przypadki są całkiem nieprzypadkowe. Dobrze, że chociaż studenci (i studentki, nigdy o nich nie zapominajmy) jak zawsze w awangardzie postępu naukowo-technicznego.

Radziłbym wszystkim zainteresowanym jak najszybciej z tego postępu i wiedzy korzystać, póki czas, bo wszystkie znaki wskazują na przemożną i desperacką już wolę zakneblowania internetu i bezwzględnej konfiskaty wszelkich środków obrony przed tyranią, skoro przypadki szyte są pospiesznie i byle jak, nićmi grubymi jak węże strażackie. Żeby w nie uwierzyć, trzeba ślepego i głuchego analfabety, a to już za dużo, nawet dla zawsze tolerancyjnego dla wszelkich odmieńców (moi c'est vraiment different) zezowatego.

Szalom. Saalam aleikum.

PS. na koniec jeszcze jedno, drogi Watsonie, żeby seria przypadków się domknęła całkowicie w pętli montypythonowskiego humoru. Młody zdolny komandos nazywa się James Holmes, a strzelnicę o północy otworzył w Aurora. http://en.wikipedia.org/wiki/2012_Aurora_shooting
- Już w Aurorze wystrzał padł, drogi Watsonie. Całkiem się im pokiszkowały przypadki, narracje i style.
- Niewątpliwe, drogi Holmesie, już się w tym gubię.
-

-->
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut