Go To Project Gutenberg

wtorek, 29 stycznia 2013

Niezależność energetyczna w swoim domu

-
Jak widać z rozgrywek wokół na przykład rosyjskiego gazu, rytualnych tańców egzotycznych z koncesjami na gaz łupkowy, wojnę o geotermię w Toruniu, notorycznego upupiania kolejnych wynalazków energetycznych, coś jest na rzeczy.


Co takiego jest na rzeczy, drogi watsonie, że Polska, siedząca na największych europejskich zasobach węgla brunatnego, okraszonych na dokładkę nie do końca zniszczonymi rabunkowym wydobyciem pokładami węgla kamiennego, w tym najlepszych gatunków koksujących, mająca na deser dające się eksploatować ekonomicznie na małą i średnią skalę źródła geotermii na ponad 80% swego terytorium, a jeszcze na drugi deser co najmniej trzy czwarte europejskich zasobów gazu łupkowego, który to sprawił, że USA właśnie stały się ogromnym eksporterem gazu, dodatkowo posmarowanego sowicie ropą - nie śmie nawet zamarzyć o jakiejkolwiek energetycznej niezależności? Czyżby energia była bronią?

A dlaczegóżby nie, drogi watsonie? Zatem skoro energetyka jest bronią, skierowaną oczywiście przeciwko tobie, a nie mitycznym marsjanom, ani eskimosom, czy ginącym z powodu globalnego ocipienia białym niedźwiedziom, to może by była pora zastanowić się, co z tym może zrobić na małą skalę bidny tubylec, którego za wszelką cenę chce oskalpować banda rudego olsena oraz jego zagraniczni kumple grandziarze, z jakiegokolwiek kierunku pochodzą - zezowaty nie jest rasistą, grandziarz jest grandziarzem niezależnie od rasy i wyznania i należy mu przyciąć ... rączki przykładnie klapą od śmietnika, żeby drugi raz nie próbował.

Ad rem - co z tą energią na prywatny, domowy użytek? Zimę mamy - jak zwykle pomimo politycznie poprawnego globalnego ocipienia - całkiem całkiem, a nawet w wielu regionach rekordowo już zimową, więc byłby podatny ekonomicznie moment, aby porachować, jak by tu się energetycznie zachować, bo wedle obserwacji grupy astronomów weszliśmy w okres minimum Maundera, która oznacza małą epokę lodową, co tłumaczy się na polski oziębianie w tym regionie przez najbliższe kilkadziesiąt lat, a może nawet zimowe zamarzanie Bałtyku, drogi watsonie. Ostatnie obserwacje oraz rewizje w IPCC raczej to potwierdzają, bo ich słynna krzywa temperatury tzw. hockeystick, którą podpierały się lokalne GWniane ałtorytety w praniu mózgów miejscowym indianom i lemingom, na czele nagonki ze słynnym Wajrakiem, okazała się - jak wszystkie wynalazki tej bandy - hucpą i humbugiem, bo dane są zwyczajnie skręcone, oszukane i podmienione. Nie jest to zresztą dla zezowatego żadnym zaskoczeniem, bo od początku tak mówił, co można łatwo sprawdzić, więc w końcu jego analityczny geniusz został oficjalnie doceniony. Na usprawiedliwienie podam, że zweryfikować Wajraków jest niezmiernie łatwo, bo to stado nieodmiennie posługuje się prymitywną propagandą i jazgotem, którym zagłusza wszelkie wątpliwości. Na pierwsze merytoryczne pytanie reaguje irytacją, a na drugie strachem, bo wiedza merytoryczna propangadysty obejmuje zaledwie pierwszy podręcznik Cialdiniego, o Bernayu i innych klasykach rzadko kiedy słyszał, nie mówiąc już o im współczesnych, zatem kaznodzieję tego pokroju jest wykryć niezmiernie łatwo, z racji tego, że ma wszystko wypisane dużymi literami na obliczu.

Wracając więc do naszej zagrody, wiemy już, że hockeystick jest humbugiem, bo w IPCC produkowali na zamówienie GWniane raporty o klimacie, co wykazało śledztwo po rzekomym włamaniu na ich serwery, z których wyciągnięto oszukańcze wyniki "badań" razem z pikantną korespondencją bandy grandziarzy i jest to wiadomość oficjalna, ze śledztwa. Globalne ocipienie nie żyje. Pora zająć sie zatem budową taniej instalacji grzewczej, która obroni nas przed Wajrakami i rudymi olsenami, którzy opodatkują wkrótce powietrze, którym oddychamy.

Oto praktyczny przykład domowej instalacji na biomasę, a właściwie chrust. Można obejrzeć zasadę pracy pieca na holzgas. Oprócz pierwotnego ogrzewania ciepłem z komory głównej warto przemyśleć konstrukcję dopalacza spalin wylotowych z pieca [podwójna rura], który służy jako podgrzewacz wody, albo źródło ciepła technologicznego do syntezy drzewnego oleju oraz jego destylacji do czystego paliwa, zwanego pospolicie ropą. Na samym końcu można zobaczyć na własne oczy zasilanie gazem drzewnym typowego generatora prądu o wydajności 4kW, czyli na potrzeby ładnego domku. To wszystko -

- piec główny
- dopalacz spalin wylotowych do czystego dwutlenku węgla
- produkcja i destylacja ropy
- generacja prądu

z garści zwykłego chrustu.

Warto zauważyć, że cały proces zużywa wyłącznie to, co pomysłowy Dobromir ma na swojej działce, a więc krzaczory i drzewka. Jeśli będzie lepsze paliwo, na przykład dobre drewno opałowe o dużej gęstości i wartości opałowej, to wszystko będzie działało sprawniej i dłużej. Spaliny z komina są idealnie czyste, bowiem sadze są w całości wypalane w palniku kominowym i między innymi z tego tylko powodu tego rodzaju konstrukcje zasługują na uwagę ekologów, nawet zapomniawszy o cennej niezależności.

Podsumowując, byłoby pięknie, gdyby znalazł się jakiś polski producent takiego zestawu, a przecie wiadomo, że konstruktorów pieców ci u nas nie brak, w końcu zimy są długie. Gdyby taki zestaw był modularny, to znaczy dałoby się do niego dostawiać w miarę możliwości i potrzeb destylarkę i generator elektryczny, to możliwości zbytu byłyby ogromne. W końcu chrustu mamy, mimo wysiłków bandy rudego, cały czas jeszcze dostatek. TRZEBA SIĘ JEDNAK SPIESZYĆ, BO JAK SPRZEDADZĄ LASY PAŃSTWOWE, TO I CHRUSTU NIE BĘDZIE.













Jako genialny analityk od globalnego ocipienia czekam na projekty i zgłoszenia [prozą techniczną].


© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut