Go To Project Gutenberg

niedziela, 31 maja 2015

Krótka piłka: 911 psyop

-
Ofkors drogi watsonie, jeśli wierzysz w te bzdury, to jest dowód dostateczny na to, że nie uważasz. Nie powiem więcej, bo po co - sam musisz się z tym zmierzyć.

Marcin Kalisz

We wszystkich filmach tego typu brakuje mi jednej rzeczy. Otóż nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że na wszystkich ujęciach z ludźmi żaden człek nie reaguje na lecący samolot. Ktoś w kadrze gada, ktoś inny po prostu stoi, a reakcja następuje dopiero po eksplozji. Czyżby samolot lecący tuż nad budynkami Manhattanu był taką codziennością, że nikt nie zwraca uwagi na kolosalny hałas jaki towarzyszy takiemu wydarzeniu?

I kolejna sprawa. Film dokumentalny pt. "102 minuty, które zmieniły Amerykę". Już na początku wita nas tekst, że film składa się z nagrań amatorskich wykonanych przez świadków zdarzenia. I tu zaczyna się problem. Kilkukrotnie w filmie widać cień kamerzysty, który niesie potężną naramienną kamerę telewizyjną. Jakość materiałów jest DOSKONAŁA i bijąca na łeb to co prezentowało na żywo CNN. Mało tego... W pewnym momencie mamy ujęcia z jakiegoś apartamentu oddalonego mniej więcej 1km od WTC. Następnie mamy zoom kilkudziesięciokrotny i widzimy dosłownie kilka okien w kadrze. Od wieży odpada jakiś fragment, a autor nagrania postanawia go filmować jak spada w dół. Problem w tym, że używa chyba technologii śledzenia z NASA, gdyż spadający fragment przez całe ujęcie znajduje się dokładnie w centrum kadru pomimo potężnego zoomu! Dodam tylko, że spadający obiekt zajmuje około 10-20% kadru - przy takim zoomie jest rzeczą niewykonalną by utrzymać obiekt w "polu widzenia" kamery. Z pewnością nie mamy też do czynienia z zoomem cyfrowym w postprodukcji, gdyż pomimo ultra-zbliżenia obraz to absolutna żyleta.

To nie koniec absurdów tego filmu. W pewnym momencie oglądamy ludzi na Times Square gapiących się w telebimy pokazujące relację na żywo (nie pamiętam czy z CNN czy jakiejś innej stacji, ale to bez znaczenia). Na ekranach widać płonącą pierwszą wieżę. Kamera nagle skupia się na jednym z gapiów, który wali prosto z mostu: "To robota Bin Ladena, tak nie może być, musimy odpowiedzieć!". Skąd ku..a gościu na Times Square wiedział w trzy minuty po uderzeniu samolotu, że to sprawka Bin Ladena???

Zabawny był też moment ukazujący ludzi stojących na ulicy jeden za drugim ch.j wie po co. Kamerzysta filmuje ich idąc od ostatniego do pierwszego. Gdy mija kolejnych delikwentów ci - jak na zawołanie - wygłaszają swoje kwestie, po czym tulą ryje, bo scenarzysta każdemu rozdał po jednym wersecie. Słyszymy więc "to był samolot", "to oznacza wojnę", "to niedopuszczalne" itd. itp. Zero spontaniczności, pełna ustawka.

Tego typu smaczków jest w tym "dokumencie" mnóstwo. Z ciekawości wszedłem na filmweb i poczytałem komentarze. Niestety nikt nie zauważył rażących pierdół. Wszyscy przeżywają "wielką tragedię".
© zezorro'10 dodajdo.com
blog comments powered by Disqus

muut